Lana del Rey - Young and Beautiful
„Wielki Gatsby” obejrzany!
Jakiś czas temu zachwyciłem się książką, więc zapewne zdajecie sobie sprawę jak
bardzo niecierpliwie wyczekiwałem na tę premierę - niemalże odliczając dni(NIE, wcale
nie wspominałem o tym w co drugim poście ;D)! I opłaciło się! Film oczarował
mnie pod każdym względem i w ogóle nie rozumiem tej fali krytyki, która spadła
na niego w internecie!
To prawdziwe widowisko, uczta
dla zmysłów. Urzeka każdy najmniejszy szczegół - wszystko wykonano z największą precyzją. Moim zdaniem mistrzostwem są sceny z przyjęć u Gatsby’ego i ujęcia z
Nowego Yorku, które dosłownie zapierają dech w piersiach(ponadto umiejętnie
użyte efekty 3D wbijają w fotel!).
„Wielki Gatsby” jest niesamowicie klimatyczny – chyba dla wszystkich na
sali udzielił się duch epoki szalonych czasów prohibicji, kiedy Nowy York był
stolicą szampańskiej zabawy, blichtru i wszechogarniającego kiczu. Tutaj
wszystko mieni się kolorami tęczy, z sufitu spadają confetti, a bohaterowi
ubierają niemalże karnawałowe kostiumy zgodne z ówczesną modą. Ale tak było, Nowy
York kusił swoją potęgą, bogactwem i nieograniczonymi możliwościami -
obietnicami lepszego życia. Mimo, że reżyser uszczuplił ekranizację o kilka
wątków z książki, to nie zatracił głównego znaczenia: że to film przede
wszystkim o nadziei i wierze Gatsby’ego, że wszystko jest możliwe.
Ciekawym zabiegiem było
również przenikanie się współczesności z latami dwudziestymi – głównie w soundtracku, który jest absolutnie
genialny. Momenty w których słyszałem „Young and beautiful” Lany del Rey
były po prostu cudowne(wybaczcie mi brak obiektywności)! Polecam, polecam, polecam!
bluza/sweatshirt - H&M
koszula/shirt - H&M
spodnie/pants - H&M
buty/shoes - Converse
pics by delirious